Zdaniem saz

"Papierowy" outsourcing pracowników może skończyć się karami!

Zmiany w prawie dotyczącym zatrudniania na zasadach pracy tymczasowej powoduje masowy wzrost zainteresowania firm outsourcingiem pracowników. Eksperci ostrzegają jednak, że mieszanie tych dwóch pojęć może skutkować poważnymi problemami, jak kary finansowe PIP, czy groźba zwrotu VAT-u…

Firmy zalewają kancelarie prawne specjalizujące się w prawie pracy lawiną pytań dotyczących możliwości przejścia na zatrudnianie na zasadach outsourcingu.

– W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy liczba zapytań dotyczących tej kwestii wzrosła dramatycznie. W ubiegłym roku bardzo rzadko ktoś szukał porady na ten temat, obecnie, nie przesadzę, jeśli powiem, że mam telefon dotyczący outsourcingu pracowniczego codziennie co godzinę – mówi dr Maciej Chakowski z kancelarii C&C Chakowski & Ciszek, ekspert Stowarzyszenia Agencji Zatrudnienia (SAZ), jednej z największych tego typu organizacji branżowych w Polsce.

Powodem tej nagłej „gorączki” jest mijający 30 listopada okres 18 miesięcy od wejścia w życie nowelizacji ustawy o pracownikach tymczasowych. Jednym z ważnych zmian jakie przyniosła ta nowelizacja jest wprowadzenie limitu ograniczającego czas trwania zatrudnienia na zasadach pracy tymczasowej u jednego pracodawcy do 18 miesięcy (w okresie kolejnych 36 miesięcy). Pracodawcy obawiający się wakatów próbują znaleźć szybkie lekarstwo na limit 18/36 i coraz częściej sięgają po outsourcing pracowników. Eksperci ostrzegają jednak, że taka „droga na skróty”, w wielu przypadkach może się okazać ślepą uliczką, na końcu której stać będzie inspektor PIP i… fiskus.

 

Outsourcing „na niby” – łatwy do wykrycia

Z informacji, jakie napływają do kancelarii prawnych wynika, że sytuacja w wielu polskich firmach wygląda dziś tak: firma w obawie przed brakiem pracowników, chce jak najtaniej i jak najszybciej „obejść” limit 18/36. Wychodzi z założenia, że takim prostym rozwiązaniem jest outsourcing, bo wystarczy dokonać „na papierze” zmiany formy zatrudnienia z pracy tymczasowej. Wszystko działa tak, jak wcześniej, a problem jest rozwiązany. Niestety w wielu przypadkach może to nie być prawdą!

– Outsourcing to nie to samo co praca tymczasowa. Przede wszystkim dlatego, że dotyczy on przejęcia konkretnego procesu, np. funkcji z linii produkcyjnej. W praktyce oznacza to, że firma-usługodawca świadcząca taką usługę powinna wprowadzić do firmy-usługobiorcy zespół, który będzie w stanie wykonać dany proces od początku do końca, łącznie z zarządzaniem tym procesem i osiągnięciem pewnych efektów – tłumaczy dr Chakowski. Wynika z tego kolejna ważna różnica – pracodawca zatrudniający na zasadach outsourcingu rozlicza pracowników z efektów (wykonania danego procesu czy zadania), a nie z przepracowanych godzin, jak ma to miejsce w przypadku zatrudniania pracowników tymczasowych.

– W świetle obowiązujących przepisów kontroler Państwowej Inspekcji Pracy, sprawdza realną sytuację w miejscu zatrudnienia. Może sprawdzić nie tylko same zapisy umów, ale też zweryfikować je poprzez wywiad wśród pracowników, na podstawie którego bardzo szybko jest w stanie ustalić faktyczną sytuację – mówi ekspert SAZ. Jeśli np. okaże się np., że polecenia w miejscu pracy wydaje zespołowi osoba z firmy-pracodawcy, a nie z firmy świadczącej usługę, kontroler będzie miał uzasadnione podejrzenie, że ma do czynienia z outsourcingiem pozornym. A to może oznaczać dla firmy-usługodawcy kary finansowe (nawet do 100 tys. zł.).

 

Tykający fiskus…

Ale kary PIP to nie koniec zagrożeń związanych z pozornym outsourcingiem. Równie, a może nawet bardziej dotkliwe mogą się okazać konsekwencje podatkowe. Outsourcing – jako usługa zewnętrzna – stanowi koszt dla przedsiębiorstwa. Dlatego może ono sobie odpisywać VAT od tej usługi.

– Póki co, wątki podatkowe nie pojawiają się w kontrolach przeprowadzanych w firmach, ale moim zdaniem to tylko kwestia czasu. Organom fiskalnym wręcz opłaca się czekać, bo z każdym miesiącem rosną odsetki od zobowiązań ubezpieczeniowych i podatkowych. Jestem przekonany, że w pewnym momencie sfera budżetowa będzie chciała zrealizować ten zysk – mówi dr Chakowski.

Ostrzega, że koszty, jakie w tym czasie narosną mogą doprowadzić firmy do poważnych kłopotów, czy wręcz upadłości. Zdaniem eksperta, firmy, które jeszcze nie zdecydowały się na outsourcing powinny spokojnie przemyśleć wszystkie za i przeciw i dokonać zmian jedynie w sytuacji, kiedy będą one miały sens.

W ocenie Iwony Szmitkowskiej, prezes SAZ, winę za zamieszanie z outsourcingiem ponosi w dużym stopniu ustawodawca.

– Ustanowienie limitu 18/36, w sytuacji ogromnego deficytu pracowników prowokuje firmy do szukania rozwiązania zastępczego, które obchodziłoby ten przepis. Outsourcing zaczął nagle cieszyć się tak ogromnym zainteresowaniem, bo klienci agencji chcą iść tą drogą. Tymczasem w naszej ocenie nie ma realnych powodów do „uciekania” przez pracą tymczasową. Pojawiające się ostatnio w mediach wiadomości o „końcu pracy tymczasowej” są mocno przesadzone – mówi Iwona Szmitkowska. – Z drugiej strony także kwestie outsourcingu nie powinny być przedstawiane tylko w świetle zagrożenia, bo przecież outsourcing procesów to codzienność wielu branż. Są w Polsce firmy, także z naszego Stowarzyszenia, które od wielu lat specjalizują się w projektach outsourcingowych i które realizują ten proces właściwie – mówi prezes SAZ.

Dodaje, że w jej opinii do tematu powinno się podchodzić w sposób wyważony, bo zarówno praca tymczasowa, jak i outsourcing procesów są i będą nadal obecne na rynku.

 

Pracodawco nie myl pojęć!

Zdaniem ekspertów główną przyczyną całego zamieszania jest wrzucanie do jednego worka pracy tymczasowej i outsourcingu pracowników. Tymczasem są to dwa różne rozwiązania, których nie wolno ze sobą mylić i których nie da się stosować „zamiennie” (a które z drugiej strony mogą funkcjonować obok siebie, nawet w tej samej firmie).

– Dane rynkowe pochodzące od pracodawców-użytkowników, którymi dysponujemy wskazują, że zatrudnianie na zasadach pracy tymczasowej ma się dobrze i limit 18/36, wcale nie spowoduje tutaj jakichś dramatycznych zmian – mówi Leszek Zieliński, ekspert rynku pracy z Jobel.pro, platformy do ewidencji i zarządzania czasu pracownikami tymczasowymi dla pracodawców. Jego zdaniem wynika to ze specyfiki zatrudnienia w systemie pracy tymczasowej. – To, że statystycznie obserwujemy spadek ilości zatrudnionych na zasadach pracy czasowej, wcale nie oznacza, że w Polsce spada ilość pracowników najemnych. Fakt ten powodowany jest nie tyle odchodzeniem tych ludzi z rynku pracy, co ich transferem do innych form zatrudnienia, np. do outsourcingu czy umów stałych. Duże zapotrzebowania na ręce do pracy powoduje, że pracodawcy boją się, że stracą pracowników, więc zatrudniają ich nawet przed upłynięciem ustawowego limitu – mówi Zieliński.

– Naszym zdaniem pracodawca, który myśli o outsourcingu powinien poważnie przemyśleć ten krok i zacząć od audytu, który sprawdzi, czy taka operacja w ogóle jest możliwa z punktu widzenia organizacyjno-technologicznego w jego przypadku. Jeśli tak, to jak najbardziej może ją wprowadzić, jeśli nie, powinien pozostać przy pracy tymczasowej – dodaje dr Chakowski.

Eksperci podkreślają jednak, że zainteresowanie outsourcingiem jest pozytywnym zjawiskiem, które może w efekcie doprowadzić do rozwijania się tej - do niedawna mało popularnej specjalizacji na polskim rynku pośrednictwa pracy.

– Na świecie outsourcing procesów to gigantyczna i bardzo dochodowa branża. Bo oczywiste jest, że usługa, która polega na przejmowaniu procesu i rozliczaniu za efekt, czyli braniu większej odpowiedzialności, musi też więcej kosztować. Firmy, które już dziś „na poważnie” wyspecjalizują się na tym rynku, szybko staną się jego liderami. Jedyne, co dziwi, to powody wchodzenie polskich firm w ten system. Robią to, bo zmieniła się ustawa o pracy tymczasowej – mówi dr Chakowski.

 

Członkowie SAZ